W sumie było to moje marzenie od czasów dzieciństwa(nic dziwnego że od małego nazywano mnie chłopczycą). Żołnierz, policjant, strażak, weterynarz, malarz, architekt, naukowiec. Cały zestaw zawodów nad którym myślałam od przedszkola. W końcu doszło u mnie wczoraj do konfrontacji dwóch które strasznie mąciły mi od długiego czasu umysł. Żołnierz czy polityk(może to i śmieszne, ale chciałabym także zająć się poprawą stosunków z państwami zagranicznymi)? Zdecydowałam się na to pierwsze. Będę więc miała bity rok ciężkich zmagań ze swoim lenistwem by poprawić jeszcze sprawność fizyczną. Najgorzej z pływaniem bo kraul to moja słabsza strona, a i z bieganiem będzie trzeba wrócić do dawnej kondycji... Już mnie mięśnie bolą na samo wspomnienie, ale Akademia Oficerska ponoć ostro trzyma się zasad rekrutacji...